Każdy grający w fantasy futbol ma momenty krytyczne. Złe decyzje, pech, kolejny słaby wynik w kolejce. Myśli o rzuceniu zabawy nawet jeżeli się pojawią, wiernych graczy nie zmuszą do tego kroku. Ale już nerwowe ruchy – szybkie i nieprzemyślane lub liczne transfery – mogą się pojawić. Za mną wiele takich momentów. Ważne by się nie dać. Stop nerwowym ruchom – to jedna z podstawowych zasad gry w fantasy futbol.
Do przemyśleń skłoniła mnie 6. kolejka Fantasy Premier League, w której po wykorzystaniu dzikiej karty – poszło fatalnie.
W jej trakcie widziałem, że Firmino, którego dopiero co pozyskałem i Ibrahimović, którego zostawiłem, gdy inni sprzedawali – grają placowe 2 punkty przy wysokich zwycięstwach ich drużyn. Po raz kolejny nie widziałem czystego konta w obronie. Wybór bramkarz ponownie okazał się słaby. Złe myśli zaczęły krążyć:
Ależ kusi by już dziś transferować na GW7 w #FPL… ale „hold your horses” odezwał się głos rozsądku. Nerwowe ruchy to zło. #KrajobrazPoGW6
— Bartek Nowak (@bnowy) 25 września 2016
Byłem już nawet w zakładce transfery, gdzie wymieniałem Firmino oraz Ibrahimovica na zmianę z Lukaku by mieć w składzie Sancheza. Już przestawiałem obronę by posiadać obrońców Arsenalu albo Clyne’a z LFC. Ale wstrzymałem się.
Co ciekawe dawno nie miałem tego uczucia nerwowych ruchów w FPL. Zdecydowanie częściej zdarzało mi się to w Ekstraklasie.
Ligowi znajomi nawet to nazwali. „Nowizna” czyli kombinowanie Nowego. A to szukałem perełek/różnic (niskie posiadanie plus mój wyimaginowany potencjał). To znowu szedłem wbrew wszystkim nie grając danym piłkarzem (Rudniew swego czasu). Czy wreszcie wymieniałem po kilku piłkarzy łapiąc hity/minusy za transfery.
Ważne jednak by w takich chwilach powstrzymać się. Pobiadolić na tweeterze czy forum można, ale od przycisku „akceptuj transfery” trzeba trzymać się z dala przez jakiś czas.
Oczywiście nie można siedzieć z założonymi rękami. W FPL, gdzie ceny mogą zmienić się każdego dnia – obserwowałem wartość piłkarzy tak, by takiego Walcotta złapać przed wzrostem. Już na spokojnie właśnie (trzy dni rozmyślań wystarczy) wybrałem Teo zamiast Sancheza (budżet, wiadomo). I choć zaliczam minus 4 za drugi transfer – wynika to z kontuzji Bainesa i dobrego kalendarza Kanonierów a nie nerwowego tu i teraz. Ważne, że decyzje były przemyślane.
Nie można też mylić szybkich decyzji z musu z nerwowymi. Te pierwsze po prostu się zdarzają – jak choćby i w sierpniu, gdy przebywając na zgrupowaniu (urlopie) dostęp do danych był ograniczony i decyzje musiałem podjąć w ciągu kilku minut.
W nawiązaniu do wpisu warto przeczytać tekst Garretta z Fantasypl.pl „O tym jak rzucałem FPL”.