Świetnie zaczęła się przygoda z Fantasy Ligą Mistrzów w tym sezonie. 92 punkty w oficjalnej grze Uefy, 116 oczek w polskiej grze. Mnóstwo powodów do radości i… pewien kłopot. Bo jak już wiem, mocny start może nie być później wiele wart.
Kto w składzie?
Wiele czasu na głowienie się nad składem nie miałem. Pomógł (jak widać nie tylko w Premier League) Fantasypl.pl. W komentarzach pod ligowym wpisem można było znaleźć polecenia – interesowały mnie przede wszystkim pozycje niska cena – pewna gra. Nie zdążyłem już na wpis stricte polecający – ale zostawiam namiar, bo może się przydać w fazie grupowej.
Choć zacząłem od ataku Lewandowski – Ronaldo – Messi, zweryfikowałem go ostatecznie na RL – Suarez – Aguero.
Suarez dawał oszczędności w stosunku do Messiego (plus kumpel – kibic Barcy rzekł, że to ten pierwszy będzie strzelał; wyszło prawie dobrze). Aguero to ten zmysł odpowiedź na popularnego Ronaldo. Nie gra w PL, musi kopnąć w LM. Kopnął aż miło. Lewandowski, wiadomo – ktoś z Polaków musiał być.
Napad był pierwszy. Od początku w składzie Neuer – czyste konta być muszą. Dzięki poleceniom zebrałem tanich grających obrońców i pomocników. Stąd stać mnie było na Alabę, de Bruyne i Mahreza. Szczególnie ten ostatni zrobił robotę.
Ale bank rozbił Aguero. Kun, easy – jak piszą na fantasypl.pl.
Tak oto 92 punkty wpadły w Uefie

W FantasyLigaMistrzow.pl nieco inaczej – Otavio zrobił różnicę na plus.

Ile wart dobry start?
Okej, jest super. Lideruję w swojej lidze na Uefa, przewodzę w lidze kumpla w FLM. Z tym, że…
Tak samo zacząłem przygodę z Euro. By ostatecznie podsumować tak: cały misterny plan…
Od dobrej 1. kolejki ruszyłem też w Ekstraklasie. Teraz, po 8 kolejkach więcej narzekam niż punktuję.
Choć w Fantasy 1. lidze zacząłem przeciętnie, to nie poprawiłem wiele do tej pory.
Czy to już syndrom dobrego startu? Taki początek zwiastuje rychłą przeciętność?
Czas to odczarować.